Kosmos i domena publiczna. Przypadek NASA
W książce (i filmie) „Marsjanin” [uwaga spoiler!], której główny bohater utknął na Marsie, jego pracodawcy na ziemi w obawie przed skandalem myślą o tym jak ukryć przed opinią publiczną szczegóły misji, szybko jednak natrafiają na „problem”. Amerykańska agencja kosmiczna, jako agenda rządu federalnego musi udostępniać publicznie wszystkie materiały, które nie mają tajnego charakteru, np. zdjęcia planet wykonywane przez satelity. Ten „problem” to również jedna z tych nieoczywistych przewag, dzięki której wszystkie treści produkowane przez NASA są niezwykle popularne. Szybko kopiowane i wykorzystywane, przez media, fascynatów, naukowców, wszystkich którym tylko do głowy przyjdzie pomysł jak je wykorzystać. Nic więc dziwnego, że to właśnie dane, zdjęcia, wideo z tej Agencji ilustrują nie tylko podręczniki, ale dość powszechnie filmy, teledyski, ekrany naszych komputerów.
Przez naukę do serca kultury
Wspomniany „Marsjanin” to ostatnio najgłośniejszy przykład w dyskusji o tym, jak NASA wpływa na wyobraźnię twórców i popkulturę, i jak popkultura potrzebna jest agencji. Bez obecności wątków kosmicznych w świadomości zwykłych obywateli ciężko byłoby jej walczyć o budżet, a bez jej odkryć, wynalazków i zdjęć trudniej byłoby twórcom tworzyć realistyczne wizje przyszłości czy po prostu taniej produkować niesamowite wideo czy obrazy. Obok literatury science fiction to sztuki wizualne czerpią najczęściej z materiałów NASA. Do listy kosmicznych teledysków m.in. Pink Floydów, Briana Eno, Joe Satrianiego, Aeorosmith (teledysk „I don’t wanna miss a thing” powstał w oficjalnej współpracy z NASA) dołączy niebawem Misia Ff, której utwór
The Drake Equasion zawiera dźwięki, które słyszy aparatura sond i statków kosmicznych, a wideo składa się z obrazów z domeny publicznej inspirowanych eksploracją kosmosu.
Jak to działa?
Inne agencje kosmiczne i instytucje naukowe próbują naśladować NASA. Jedne bardziej skutecznie, jak SpaceX, prywatna firma pracująca nad transportem kosmicznym, która zdecydowała publikować wszystkie swoje zdjęcia na Creative Commons Zero, inne mniej, jak European Space Agency (ESA) która chcąc promować misję lądowania na asteroidzie opublikowały część zdjęć w serwisie Flickr, ale wyłącznie do celów niekomercyjnych, co odcięło możliwość wykorzystania ich przez media bez dodatkowych pytań. Prostota rozwiązania, które stosuje NASA pozwala im uniknąć takich problemów. Jednocześnie, w przeciwieństwie do instytucji kultury takich jak na przykład holenderskie muzeum narodowe, NASA nie ma uporządkowanych procedur w zakresie otwartości, jednego miejsca gdzie publikowałaby swoje materiały, a nawet spójnego systemu ich oznaczania.
Brak spójności wynikający z ogromnej ilości mniejszych agencji i jednostek, na które składa się lub z którymi współpracuje NASA, wyrównują prosta zasada dot. publicznego finansowania. Zapisy takie jak poniżej szybko rozwiewają wątpliwości, zaś pracownicy i społeczność wokół agencji, która co chwilę wymyśla nowe zasoby i miejsca do ich publikacji, nadrabiają brak jednego repozytorium.
Co publikuje NASA?
Jedno z najbardziej znanych zdjęć wykonanych z przestrzeni kosmicznej to tzw. Earthrise, wschód ziemi widziany z księżyca, zostało skopiowane i wykorzystane przez tak wiele mediów, że powszechnie uważa się, że zmieniły one powszechne postrzeganie ziemi i ekologii. Podobnie inne zdjęcia NASA, np. te wykonane prze teleskop Hubble’a, stały się elementem wiedzy powszechnej i popkultury. Choć to zdjęcia są najpopularniejsze (NASA promuje je m.in. za pomocą „zdjęcia dnia”) w sieci można znaleźć materiały wideo z przestrzeni kosmicznej (a nawet oglądać je na żywo), wnętrza i życia na międzynarodowej stacji kosmicznej, a nawet dźwięki jakie można zarejestrować w kosmosie.
Multimedia to jednak nie jedyne zasoby, którymi dzieli się agencja. Nie da się przecenić wpływu NASA nie tylko na naukę, ale również biznes, a nawet metodologię zarządzania projektami. Miliony linii kodu oprogramowania, które obsługuje całą maszynerię kosmiczną łącznie z rakietami dostępne są od 2014 roku w przeszukiwalnej bazie a rezultaty wykorzystania tego oprogramowania i API zebrane w serwisie openNASA.
O ile wykorzystanie zdjęć i wideo jest proste, kodu może być bardzo opłacalne lub ważne dla badań i edukacji to wiedza z misji, zwłaszcza tych które miały problemy, może być najtrudniejsza do zastosowania. NASA nie obawia się publikować tzw. lessons learned i studiów przypadków ze swoich działań. Stanowi to ważny element ich zarządzania wiedzą, do którego każdy ma dostęp, możemy dzięki temu zgłębić dziesiątki dokumentów, raportów, materiałów wideo. Materiały o zarządzaniu wiedzą również zostały zebrane i opracowane tak aby lekcje NASA były latwe do wykorzystania np. przez nauczycieli czy managerów.
Wpływ NASA
Nad tym, że publicznie finansowana wiedza i zasoby powinny być dostępne publicznie w USA nikt już się specjalnie nie zastanawia. NASA (i wiele innych agencji federalnych) dawno udowodniła, że jest to opłacalne zarówno dla państwa, biznesu i obywateli. Rozwiązania technologiczne opracowane w NASA posłużyły leczeniu raka i innowacjom w procesie parzenia kawy, a jeśli brakuje Ci pomysłu na zaaplikowanie tej wiedzy, NASA dostarczy Ci nawet inspiracji w swoim specjalnym magazynie poświęconym tylko temu. Tym, których nie interesuje zarabianie czy rozwój nauki, NASA dostarcza jeszcze jeden argument: odkrywanie kosmosu to jednak z największych przygód w dziejach ludzkości i tak też agencja chce prezentować swoje działania. Dlatego czasem poza wiedzą i dowodami na obecność ludzi w kosmosie stara się pokazać, jak na serii specjalnych plakatów, jak może wyglądać przyszłość odkryć kosmicznych.